Music

Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 13 maja 2013

Imagin Liam część 6

Droga Lolu Kłosik dziękuję za komentarz ;** według twej woli dodaję teraz długą część ;) mam nadzieję, że się spodoba. Czekam na komentarz :)
==========================================================

...a teraz leżę tu i czekam, aż śmierć po mnie przyjdzie. Nie wierzę już w mój happy end. Mam nadzieję, że chociaż Liam się go doczeka.

~ perspektywa Liama ~

Usiadłem na ławce i zacząłem nad tym wszystkim rozmyślać. A może Zayn ma rację? Może nie powinienem tego robić. W końcu cały świat mnie zna...miliony fanek oczekuje, że mnie kiedyś spotkają, że pogadamy. Ale kogo ja oszukuję...nawet jeśli ja zostanę tu - na Ziemi, to ona - źródło mojego szczęścia - odejdzie i to na zawsze. Muszę ją ocalić, to mój obowiązek. Wstałem, przeszedłemkawałek alejką, a potem zamówiłem taksówkę. Podjechałem pod szpital, wszedłem do środka. Skręciłem w lewo i znalazłem się w sali nr 9, kiedy drzwi się otworzyły i wyszli lekarze z obchodu. Pomyślałem, że to jedyna taka okazja, aby dowiedzieć się więcej o jej stanie zdrowia.
- Przepraszam, ja chciałem spytać co się dzieje z [T.I] [T.N.].
- A pan to kto? - zapytał najstarszy z lekarzy.
- Jestem jej chłopakiem...
- Aaaaaa rozumiem - to mówiąc zmarszczył brwi i zsunął okulary. - Hmm...jeśli mam być wobec pana szczeryto mogłoby być lepiej. Szacuję, że zostały jej dwa dni życia. Zostały uszkodzone obydwie nerki, wątroba i żołądek. Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep, a dawcy brak. Proszęnie nastawiać się na cud, bo przeżyje pan gorzkie rozczarowanie. Josh, Kate idźcie kontrolować resztę pacjentów zaraz do was dojdę.
- Ale czy naprawdę nie da się niczego zrobić? - kontynuowałem.
Najstarszy lekarz wskazał na krzesła pod ścianą, usiedliśmy, po czym mi odpowiedział:
- Rozumiem pana. Dwadzieścia lat temu straciłem żonę, w podobnych okolicznościach. Nadal nie mogę się z tym pogodzić...też próbowałem niewiadomo czego. Niestety nic nie pomogło, tuż przed śmiercią powiedziała mi: "Dajcie mi umrzeć. Bóg już przygotował dla mnie pokoik, ja będę tam na ciebie czekać. Tylko pamiętaj o mnie, bo kiedy zapomnisz nie będę mogła cię pocieszać. Za każdym razem kiedy zobaczysz białego gołębia, wiedz, że to mój posłannik, który mówi ci żebyś się uśmiechnął, bo ja jestam tam na górze szczęśliwa." i wtedy zasnęła, a mi zostało tylko wierzyć, że to co powiedziała jest prawdą.
- To smutne...a jeśli znalazłby się dawca na przykład ja bym nim został, to czy byłaby jakaś szansa?
- Hmm...zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ją uratować. Jest wyjątkowa, ma pan szczęście, że mógł ją pan bliżej poznać. Ma w sobie coś takiego, że jak się ją tylko ujrzy to już pała się do niej sympatią.
- Tooo...spróbuje pan dokonać przeszczepu?
- Mogę spróbować, ale nic nie obiecuję. No! Czas już na mnie, a ty chyba nie przyszedłeś tu, żeby gadać ze mną.
- Tak, racja. Dziękuję za rozmowę. Dobranoc.
- Dobranoc.
Otworzyłem powoli drzwi do sali. [T.I.] już spała. Przesunąłem delikatnie grzywkę i pocałowałem ją w czoło. Usiadłem na krześle obok łóżka i zacząłem głaskać [T.I] po ręce. Wkrótce miarowe pikaie aparatury uśpiło i mnie. Zasnąłem płytkim, niespokojnym snem. Nagle obudziłem się, do sali wbiegli lekarze i rodzice [T.I.]. Na aparacie wyraźnie widać było, że tętno gwałtownie spada. Wkrótce linia serca była zupełnie prosta. Lekarka wzięła defibrylator i przez ciało [T.I.] przeszedł wstrząs prądu, a potem kolejny. Stałem w odrętwieniu i patrzyłem na płaczącą mamę [T.I.] i jej tatę przytrzymującego wyrywającą się kobietę. Patrzyłem jak koordynator, z którym wczoraj rozmawiałem reanimuje [T.I.] próbując wykrzesać z niej resztki życia. Na chwilę się ocknęła i wydusiła z siebie "Liam, mamo, tato kocham wa..." nie dokończyła, bo znów straciła przytomność. Nie mogłem na to wszystko patrzeć. Serce pękło mi na połowę, a potem na coraz mniejsze kawałki. Medycy z coraz większym zapałem próbowali ją ocalić. Liczyła się każda sekunda. Złapałem [T.I.] za rękę - chciałem po raz ostatni poczuć ciepło jej dłoni, być z nią. Po 15 minutach reanimacja nie przynosiła najmniejszego efektu. Czułem jak [T.I.] powoli traci ciepło, jak odlatuje gdzieś daleko skąd nie ma już powrotu. Wybrała się w swoją ostatnią podróż, jednak posiadała bilet tylko w jedną stronę. Matka [T.I.] cała we łzach, wtuliła się w ramię męża łkając. Ojciec [T.I.] skinął głową na znak, że zgadza się, aby zaprzestać ratowania, które nie przynosi żadnych efektów.Zaprzyjaźniony chirurg nakazał młodszym lekarzom odejść od [T.I.], a tak właściwie jej zwłok. Matka opadła na zmarłą córkę zalewając się łzami, a ojciec stał cicho, przeżywając wewnętrzny kryzys.
Dwa dni później odbył się uroczysty pogrzeb, na który specjalnie napisałem żałobną balladę. Oprócz mnie zostali zaproszeni także Harry, Niall, Louis, Zayn, Perrie i Eleanor. Rodzice [T.I.] poprosili, żebym zaśpiewał to co napisałem. Jednak nie doszedłem do refrenu, a głos stanął mi w gardle. Louis wziął z moich rąk kartkę z tekstem i dokończył śpiewać. Potem z kościoła przeniesiono trumnę na przylegający do niego cmentarz i spuszczono na linach do specjalnie przygotowanego wcześniej dołu. Dziurę przykryto betonową płytą, a jutro miano zamontować nagrobek. Każdy z obecnych zapalił znicz lub położył kwiaty ku jej pamięci. Większość gości się już rozeszła, lecz ja zostałem. Ukląkłem obok zniczy i zacząłem się za nią modlić. Podszedł do mnie Louis.
- Liam...
- Zostaw mnie! - powiedziałem że łzami w oczach. - Daj mi spokój! Chcę być z nią! Nie rozumiesz?!
- Stary...co by ona na to powiedziała? [T.I.] nie chciałaby, żebyś się załamał. Liam musisz to zrobić...dla niej. Na pewno jej ostatnia prośba do ciebie brzmiałaby: "Nie martw się, żyj dalej. Ułóż sobie życie od nowa, bądź szczęśliwy póki możesz. Wkrótce się spotkamy ja będę na ciebie czekać tam, na górze. STAY STRONG", więc spełnij tą niedoszłą prośbę, bo to jedyne co możesz dla niej zrobić.
- Kiedy ja...
- Wstań, pożegnaj się, idziemy do domu. To nie miejsce na takie rozmowy, jeszcze nas ktoś zobaczy...
- Tak, już idę. Tylko daj mi chwilkę na pożegnanie się z [T.I.]!
- Dobra, to ja już idę do samochodu. Czekamy tam na ciebie.
- Dobrze.
Kiedy Louis poszedł wziąłem sznury, na których spuszczano trumnę. Jeden koniec przywiązałem do drzewa, a drugi wokół własnej szyi. Po co żyć, kiedy nie ma się już dla kogo? Zapisałem to na kartce i wlożyłem do kieszeni. Po chwili wszedłem na najbliższy nagrobek i skoczyłem. Ostatnie co poczułem to sznur zaciskający się wokół mojej szyi.

~ perspektywa Louisa ~

Nie przychodzi już 10 minut. Co on tam mszę odprawia? Idę po niego!
- Louis gdzie idziesz? - spytała moja dziewczyna.
- Po Liama, wkońcu mieliśmy wracać razem, nie?
- Tak, tak. Tylko wracaj szybko, bo się spóźnimy na pokaz mody!
"A ta tylko napierdala o tym pokazie. Umarła dziewczyna naszego przyjaciela, także nasza przyjaciółka, wspaniała dziewczyna, a ona tylko widzi własną dupę." - pomyślałem wkurzony.
Przeszedłem alejkę, skręciłem w prawo po czym moim oczom ukazał się makabryczny widok. Liam wiszący na drzewie z twarzą całą siną. Pobiegłem po chłopaków. Po chwili Liam leżał na trawie, a Perrie go reanimowała, całe szczęście, że miesiąc temu ukończyła kurs pierwszej pomocy. Zayn w tym czasie zadzwonił po pogotowie. Karetka przyjechała po 5 minutach, wsiadłem z Liamem do ambulansu. Lekarze reanimowali go w drodze do szpitala, ale pomimo wszelkich starań biedak wyzionął ducha. Godzinę zgonu podano jako 18:46. Szukając jego dokumentów, natknąłem się na karteczkę z napisem "Po co żyć, kiedy nie ma się już dla kogo?" Cały świat Directioners pogrążył się wtedy w żałobie, pamiętam ile było akcji na TT, ale żaden tweet nie mógł cofnąć czasu, nie mógł go obudzić z wiecznego snu. Z chłopakami bardzo nad tym boleliśmy. One Direction straciło Daddy'ego, wspaniałego człowieka o wielkim sercu. Dwa dni po zgonie odbył się pogrzeb, na który przybyli też rodzice [T.I.]. Po krótkiej rozmowie z rodzicami Liama podeszli do mnie i powiedzieli:
- Liam przyjaźnił się z tobą najbardziej...czy może powiedział ci przed śmiercią ostatnią wolę?
- Nie...ale domyślam się co to mogło być...
- Tak?
- Żeby spoczął obok [T.I.]...
- Tak też myślałam - powiedziała mama Liama.
- Aaaa...i byłbym zapomniał. Tuż po śmierci znalazłem w jego kieszeni TO - to mówiąc podałem jej karteczkę z ostatnim przedśmiertnym zdaniem młodego Payn'a. Jego mama przeczytała i wybuchła płaczem. Zaraz po tym odbył się uroczysty pogrzeb i odprawiono skromny ślub Liama i [T.I.]  po to, żeby mogli leżeć w jednym gobie. Napis na tablicy brzmiał:
"[T.I.] Payne
ur. 20 czerwca 1995r.
zm. 14 listopada 2013r.
Niech Bóg ma ją w swojej opiece."
Obok podobny:
"Liam Payne
ur. 29 sierpnia 1993r.
zm. 18 listopada 2013r.
Niech Bóg ma go w swojej opiece."
I tak spełniła się ostatnia, choć niewypowiedziana wola naszego przyjaciela Liama.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Imagin Liam część 5

Poczułem, że łzy napływają mi do oczu. To nie mogła być prawda, [T.I.] nie mogła odejść, ma przed sobą całe życie, życie ze mną. Doszedłem do parku, usiadłem na ławeczce koło fontanny. To było nasze miejsce - moje i [T.I.]. Tutaj się po raz pierwszy spotkaliśmy i tutaj zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Pamiętam to dobrze: 
Spacerowałem zamyślony uliczkami i wtedy na mnie wpadła. Spieszyła się na uczelnię, książki książki wypadły jej z rąk. Uklękła i zaczęła je zbierać, a ja zawstydzony przeprosiłem i podałem jej podręcznik od biologii. Podniosła głowę i wtedy nasze oczy się zetknęły. Poczułem, że to ta jedyna i ona odwzajemniła uczucie. Byłem tego pewny. Nie wiedziałem skąd to wewnętrzne zapewnienie, ale mu ufałem. Po chwili się ocknęliśmy, a ona wymamrotała ciche "przepraszam" i spuściła wzrok. Pozbierała resztę książek, wzięła ode mnie podręcznik i już się odwróciła i miała iść, kiedy położyłem dłoń na jej ramieniu. Powoli się odwróciła i uśmiechnęła.
- Ja...bo wiesz - jej twarz przybrała wyraz zaciekawienia - ...tak myślę...że może byśmy...
- Oczywiście! Z wielką przyjemnością - uśmiechnęła się promiennie.
Spacerowaliśmy żwirowymi alejkami rozmawiając i się śmiejąc. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułem się tak dobrze w czyimś towarzystwie. Potem odprowadziłem ją pod sam dom...

~ perspektywa [T.I] ~


...i wymieniliśmy się numerami telefonów. Wielokrotnie spędzałam noce na sms-owaniu z Liamem. Zawsze kiedy się spotykaliśmy , to w parku koło fontanny. Były chwile radości i chwile cierpienia, jak na przykład wtedy kiedy Mat ze mną zerwał, ale zawsze mogłam na Liama liczyć. Wkrótce zapytał się czy chcę być jego dziewczyną. To był najwspanialszy dzień w moim życiu, zawsze się w nim potajemnie podkochiwałam, ale nigdy nie miałam odwagi mu tego wyznać - bałam się, że mogę zniszczyć naszą przyjaźń. Potem mnie odprowadził jak zwykle pod sam dom i po raz pierwszy się całowaliśmy...

C.D.N.




czwartek, 18 kwietnia 2013

Imagin Liam część 4

*w domu 1D*
- Jesteście już! Myśleliśmy, że coś się wam stało - powiedziała Eleanor.
- Co u [T.I.]? - dopytywała się Perrie.
- No więc nie jest dobrze. Zostały jej tylko trzy dni życia - odpowiedziałem łamiącym się głosem.
- Nie łam się stary! Usiądź na kanapie i opowiedz nam wszystko dokładnie - dorzucił się Zayn.
- No więc ma uszkodzone narządy wewnętrzne, nie ma dawcy, a lekarze dają jej trzy dni życia...tak myślę, że ja nim zostanę...
- Kim? Lekarzem?
- To nie czas na żarty Louis! - skarciła go Elka.
- Nie Lou, nie lekarzem tylko dawcą...
- Liam to bardzo szlachetne, ale jeśli operacja się nie powiedzie i chirurdzy nie zdołają uratować [T.I.] to złożysz ofiarę na marne! Myśl Liam! Miliony fanek cię potrzebuje!
- Wszystko lepsze od pozwolenia jej umrzeć, Zayn!
- Liam już jej nie uratujesz! Zrozum to ona musi umrzeć!

- Nie! - wykrzyknąłem, wstałem, wyszedłem i trzasnąłem drzwiami.




sobota, 30 marca 2013

Imagin Liam część 3



*w szpitalu*


Podeszliśmy do recepcji. Ręce całe mi drżały.
- dzień dobry. Przyszliśmy odwiedzić [T.I.] [T.N.]. W jakiej sali leży?
- Pani [T.I.] [T.N.] leży w sali nr 9.
Na nic więcej nie czekając poszliśmy szybkim krokiem w stronę dziewiątki.
- Liam! - zawołała słabym głosem.
- Och [T.I.] nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. KOCHAM CIĘ!!!
- Ja ciebie też Liam, ja ciebie też!
Nastała chwila milczenia.
- Liam - [T.I.] zaczęła nieśmiało- będę za tobą tęskni
ć - dokończyła smutnym głosem.
- Co ty wygadujesz?!
- Lekarze dają mi trzy dni życia, doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych...

- Nie mów tak! Nie możesz umrzeć! Będziesz żyć! Będziemy razem szczęśliwi! Tylko proszę nie odchodź! - Och Liam! Gdyby to zależało ode mnie! - Zależy! Dasz radę! Lekarze przeprowadzą przeszczep! - Jeśli nawet...skąd weźmie się dawca? - Ja nim zostanę! - Nie Liam! Ty jesteś zdrowy! Masz przed sobą całe życie! - Życie bez ciebie to nie życie! Życie bez ciebie to męka!

~perspektywa [T.I.]~

Nie mogłam odpowiedzieć, bo wybuchłam płaczem. - Nie płacz kochanie, wszystko będzie dobrze - pocieszał mnie mój chłopak, głaszcząc po głowie. - Liam... - zaczęłam. - Tak? - Mam prośbę... - Spełnię wszystkie twoje zachcianki, żeby tylko uśmiech zagościł na twojej twarzy. - Chcę, aby te trzy ostatnie dni były naszymi wspólnymi dniami.

~perspektywa Liama~

Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo w tym samym czasie weszli rodzice [T.I.]. Mama zaczęła ją całować po twarzy, a ojciec patrzył się troskliwym wzrokiem, typowym dla rodzica. Pocałowałem [T.I.] w policzek, pożegnałem jej rodziców i rzuciłem, że jeszcze wpadnę. - I co? - spytał Niall. W odpowiedzi rzuciłem tylko tęskne ehh, a Harry spojrzał się na niego wymownym wzrokiem. Spuściłem głowę i rzuciłem smutne: "jedźmy już" C. D. N.





Imagin Liam część 2


Poszedłem do chłopaków, razem z ich dziewczynami dzwoniliśmy do wszystkich znajomych, ale nikt o niczym nie wiedział.
Niall włączył telewizor. Właśnie leciały wiadomości, mówili o wypadku na ulicy Bridge Street 37:
- Doszło do wypadku, czarne BMW potrąciło przechodzącą kobietę. Miała przy sobie dokumenty, nazywa się [T.I] [T.N.]. W ciężkim stanie trafiła do szpitala im. St Smith'a.
Zaniemówiłem. Zayn wyjąkał:
- Stary, ja...ja...współczuję...
Jedynie Harry zachował zimną krew i wkładając płaszcz rzucił mi kluczyki:
- Łap! Jedziemy do szpitala trzeba ją odwiedzić.

Wyrwałem się z odrętwienia i złapałem klucze. Szybko zarzuciłem na siebie kurtkę i założyłem buty.
- Zaczekajcie jeszcze ja! - wykrzyknął Niall.

C. D. N.





czwartek, 28 marca 2013

Imagin Liam część 1

~perspektywa Liama~

"Spóźnia się już pół godziny. Zawsze była punktualna, nawet przychodziła przed czasem. Coś złego musiało się stać. Zadzwonię do niej." - pomyślałem.
Nie odbierała. Po piątej próbie byłem już nieźle zdenerwowany. Postanowiłem, że pójdę do jej domu, może zapomniała albo zgubiła telefon.

*w domu [T.I.]*

- Dzień dobry czy jest [T.I.]?
- Dzień dobry Liam. jak to? Przecież miała się z tobą spotkać - odpowiedziała mama [T.I.].
- Niestety nie dotarła na miejsce. Pomyślałem, że źle się czuje. Dzwoniłem do [T.I.], ale nie odbierała.
- O Boże chyba nie myślisz, że...
- Nie wiem...jeżeli się nie pojawi do jutra niech pani poinformuje policję. Ja popytam znajomych....
C. D. N.



Coś o mnie

No więc witam was wszystkich :D Jestem Ola, mam 13 lat. Jestem założycielką bloga i będę tu dodawać imaginy i nie tylko. Kocham konie, jazda konna to moja pasja, lubię tańczyć i śpiewać. Mam nadzieję, że blog się spodoba <3